|
Barbara Borzymowska
Moje psie niebo
Dokąd idą psy, gdy odchodzą?
No bo jeśli nie idą do nieba,
to przepraszam Cię, Panie Boże,
mnie tam także iść nie potrzeba.
Ja poproszę na inny przystanek
tam gdzie merda stado ogonów.
Zrezygnuję z anielskich chórów
tudzież innych nagród nieboskłonu.
W moim niebie będą miękkie sierści,
nosy, łapy, ogony i kły
W moim niebie będę znowu głaskać
moje wszystkie pożegnane psy
|
|
B. Borzymowska
To tylko pies, tak mówisz
Tylko pies
A ja Ci powiem
Że pies to czasem więcej
jest
niż człowiek
On nie ma duszy, mówisz
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa
jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe.
Maleńka dusza, wielki człowiek.
Psia dusza się nie mieści w
psie.
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie
A kiedy się pożegnać trzeba
I psu czas iść do psiego nieba
To niedaleko pies wyrusza
Przecież przy Tobie jest psie niebo
Z Tobą
zostaje jego dusza.
|
|
|
|
Ryszard Marek Groński
NOS
Kiedy smutny wracasz z miasta,
Kiedy łamie ci się głos
Czarny niby pasta
Koło
ciebie krąży... nos.
Najpierw milczkiem, najpierw z dala,
Przestrzegając reguł
gry,
Jak detektyw nos
ustala,
Skąd się bierze nastrój zły.
Potem, gdy już nos przyczyny
Twojej kwaśnej miny zna,
Wie, że sposób jest jedyny,
Jedna rada - właśnie ta:
Wspiąć się jak roślinka pnąca,
Zlizać z twarzy krople łez...
Nagle czujesz: pies cię trąca
!
Nosem liże cię twój pies !
|
|
Ks.
Jan Twardowski
Czekanie
Popatrz na psa uwiązanego
przed sklepem
o swym panu myśli
i rwie się do niego
na dwóch łapach czeka
pan dla niego podwórzem,
łąką ,lasem, domem,
oczami za nim biegnie
i tęskni ogonem
pocałuj go w łapę
bo
uczy jak na Boga czekać
|
|
|
|
B.Borzymowska
Jak tu nie kochać psa...
Jak tu nie kochać
psa
gdy pies taki ogon ma (...)
Jak tu nie kochać psa
gdy pies taką mordę ma (...)
Jak tu nie kochać psa
gdy pies takie oczy ma (...)
I jak tu nie kochać psa
gdy pies takie serce ma !
|
|
Pablo Neruda
... radośnie,
radośnie, radośnie,
tylko psy potrafią być szczęśliwe
tak po prostu,
bezwstydnie.
nie mówię żegnaj
memu zmarłemu psu.
Między nami brak miejsca
na kłamstwo.
|
|
|
|
Danuta Wawiłow
PAN I PIES
Razem co wieczór pan i pies
Pan, bo pies chciał, a pies bo musiał
Pan się uwznioślał aż do łez
A pies pod każdym drzewkiem siusiał
Piesek oblewał każdy płot
A pan opiewał mleczną drogę
Im wyższy pan obierał lot
Tym wyżej pies podnosił nogę
Wracali do dom za pan brat
Szczęśliwi, choć nie syci jeszcze
Pies się na swej rogóżce kładł
A pan do rana pisał
wiersze
Tak nader ściśle, nie od dziś
Wiąże się życie i
liryka
Pan by bez psa nie musiał wyjść
Pies się bez pana nie wysika
|
|
Jan
Brzechwa
Psie
smutki
Na brzegu błękitnej rzeczki
Mieszkają małe smuteczki.
Ten pierwszy jest z tego
powodu,
Że nie można wchodzić do
ogrodu,
Drugi - że woda nie chce być
sucha,
Trzeci - że mucha wleciała do
ucha,
A jeszcze, że kot musi drapać
Że kura nie daje się złapać,
Że nie można gryzć w nogę sąsiada
I że z nieba kiełbasa nie spada,
A ostatni smuteczek jest o to,
Że człowiek jedzie
a piesek musi biec piechotą
Lecz wystarczy
pieskowi dać mleczko
I już nie ma
smuteczków nad rzeczką.
|
|
|
|
Jan Brzechwa
Jak
rozmawiać trzeba z psem
Wy nie wiecie, a ja wiem,
Jak rozmawiać trzeba z psem
Bo poznałem język psi,
Gdy mieszkałem w pewnej wsi,
A więc wołam: - Do mnie, psie !
I już pies odzywa się.
Potem wołam: - Hop-sa-sa !
I już mam przy sobie psa.
A gdy powiem: - Cicho leż ! -
Leżę ja i pies mój też.
Kiedy dłoń wyciągam doń,
Grzecznie liże moją dłoń
I zabawnie szczerzy kły,
Choć nie bywa nigdy zły.
Gdy psu kość dam - pies ją ssie,
Bo to są zwyczaje psie.
Gdy pisałem wierszyk ten,
Pies u nóg mych zapadł w sen,
Potem wstał, wyprężył grzbiet,
Żebym z nim na spacer szedł.
Szliśmy razem - ja i on,
Pies postraszył stado wron,
Potem biegł zwyczajem psim,
A ja biegłem razem z nim.
On ujadał. A ja nie.
Pies i tak rozumie mnie,
Pies rozumie, bo ja wiem,
Jak rozmawiać trzeba z psem.
|
|
Autor
nieznany - znalezione w Sieci
oczy psa
nie widziały ostatniej łódki
w morzu kwiatów i łez
wilgotny koniuszek nosa
zbiera z powietrza
wszystkie zapachy
pod drzwiami
nad parą znajomych butów
które się tak rozkosznie tarmosi
uszy
psa
nie słyszały kłótni krzyża
który nie chciał stanąć nad ziemią
nogi
psa
sprężyste i stęsknione
czekają w niezdarnym ugięciu
na nogawkę spodni
na dłoń pana
na spacer ...
|
|
|
|
autor nieznany
MÓJ PIES
Mój pies mnie kocha szalenie
I pańskie
ma podniebienie
I
skacze i kica i bryka
I szczeka ! to piękna muzyka
Łapki ma
śliczne, kochane
I mruczy
sobie nad ranem
I lubi drapanie za uszkiem
I kocha moją poduszkę
I jakoś
uwierzyć nie mogę
Że wyrzucony na drogę
Sam przerażony maleńki
Koszmarne wydawał jęki
Że ktoś nie miał
sumienia
pozbawił go cienia, schronienia...
i że to ciągle się
dzieje
a psy... mają nadzieję...
|
|
Barbara Borzymowska
OPOWIEM
CI ZAGADKĘ
Na środku drogi siedzi i z osłupieniem patrzy
Za znikającym autem.
No? Co to jest?
To przecież pies.
Pani drzwi otworzyła
Pies nawet się nie bronił
Pan ostro gazu dodał
Żeby ich nie dogonił
A pies siedzi i patrzy
Niczego nie rozumie
Są takie sprawy, których
Zrozumieć pies nie umie
Czy to poważna sprawa?
A może to zabawa?
Pan z panią zaraz wróci
I powie – ech, ty głupi
bałeś się, że zostaniesz?
A skąd, mój stary draniu...
|
|
|
|
Wisława Szymborska
ZWIERZĘTA CYRKOWE
Przytupują do taktu niedźwiedzie,
skacze lew przez płonące obręcze,
małpa w żółtej tunice na rowerze jedzie,
trzaska bat i muzyczka brzęczy,
trzaska bat i kołysze oczy zwierząt,
słoń obnosi karafkę na głowie,
tańczą psy i ostrożnie kroki mierzą.
Wstydzę się bardzo, ja, człowiek.
Źle się
bawiono tego dnia:
nie szczędzono
hucznych oklasków,
chociaż
ręka dłuższa o bat
cień
rzucała ostry na piasku
|
|
Justyna
Wawrzyniak
Ach cóż to za życie
bez psa na kanapie
bez psa co go się
za uchem drapie
i bez czujności
wiernych oczu
co śledzą ruch Twój
każdy gest
bo w takich psich
oczach
przecież coś jest
Jest ogrom miłości
ocean radości
Są też cierpienia
smutki westchnienia
Cóż to za życie człowiek ma
kiedy nie ma swojego psa
|
|
|
|
Krzysztof Kamil Baczyński
PSY
W oczach psów można unieść nieba biały tulipan.
Kogo kochasz kochając przydrożne psy,
chodząc w ulicach wiatrem spalonych,
na szybach zastygając oczami szklanymi jak łzy?
Kogo kochasz kochając w ich oczach maleńkie
kobiety orientalnych snów,
kiedy boisz się twarz ich jak kwiat wziąć do ręki
i ostrożnie układasz mozaiki słów?
Kogo kochasz? w tych oczach zastygł czas
dyluwialnych, zwierzęcych epok
i żółte, fosforyczne talerze gwiazd
wprawione w oczy jak w niebo.
Jakże spokojne ich twarze obrosłe
sierścią - osadem - miłością lat,
kiedy bijesz na oślep rękami jak wiosłem
we wrogi obraz nieba i ziemi, w świat.
Rzuć, rzuć magię wirujących kół,
podnieś ręce do potęgi łap,
wtul się w sierść przyjacielską i płyń
przez zarosłe czaszkami wybrzeża lat.
koniec lutego, 1941 r.
|
|
(Autor nieznany, znalezione w Sieci)
Mój pies nie ma duszy
bo tak chciał Pan
podobno jest szczęśliwy
strzyże uszy
szczeka, biega,
z nudów gryzie frywolność
plastikowej gerbery
z rodzinnego albumu
Mój pies przesypia życie
jego sprawa
nic mi do tego
tylko czasem
w jego skowycie
odnajduję mój ból
Mój pies o tym nie wie
Pan nie dał mu duszy
na szczęście
nikt mu nie każe
szukać kluczy do zapomnienia
i ssać paznokci wyobraźni
na dobranoc
nikt go nie może zmusić
do milczenia
w nudnym świecie
płatków śniadaniowych
|
|
|
|
autor: Krystyna Pomarańska
1943 r.
Sznapsik
Był
raz piesek
kłapouszek-krągłobrzuszek,
krzywonóżek.
Był
raz piesek sierści lśniącej,
minie
drwiącej.
Cały
czarny i
figlarny,
gonił kury, straszył szczury
i pod płotem kopal
dziury.
Z
wilkiem starym brał
się w bary,
choć
był mały i dość
młody
z
wiatrem puszczał się w
zawody.
A króliki
i zające
gonił
w polu i po
łące
całkiem
niby stary
wyga:
to w
podskokach,to w podrygach.
Ulubieniec
pana wielki
bardzo
lubił pantofelki.
Psina
taka była miła,
tyle
sztuczek potrafiła.
Lecz niestety - świat jest zły,
giną
lalki, giną psy.
I
pewnego dnia ukradziono
psa.
Dziś
podwórko ciszą
dzwoni.
Nikt już
kur,szczurów nie goni...
|
|
autor nieznany
Pisk opon
Strach
Pisk opon
I rozpacz dech zapiera
Słyszę jak cierpi
Słyszę ostatni jęk
Bezradna
Trzymam w ręku smycz i obroże
Już nie mam przyjaciela
|
|
|
|
Barbara Borzymowska
PO KRAKOWIE
Dżok, pieseczku, popatrz jaka kość
Taka kość, na pewno przepyszna
A ty siedzisz z tą łapą w górze
Jakbyś moich słów nie usłyszał
Piesku, popatrz, jest słońce i trawa
Może tak byś ze mną pobiegał?
Dookoła tyle psów, no a ty
Cały dzień byś siedział i siedział
Piesku, wiem, że ty nigdzie nie pójdziesz...
Tu nad Wisłą już dzisiaj zostaniesz
Tylko nie miej takich smutnych oczu
Kiedyś skończy się twoje czekanie
Pan po ciebie przyjdzie, na pewno
Nie chcesz wierzyć ? Ja ci daję słowo
I pójdziecie obaj, szczęśliwi
Gwiezdną drogą, drogą diamentową
|
|
autor nieznany
Wieczny
Spacer
Dziś na
ostatni, wieczny spacer
(tak to niestety w życiu jest)
Odszedł najbliższy mój przyjaciel:
nasz ukochany, wierny pies.
Odszedł po cichu, przytulony,
szczęśliwy, że ktoś się nim zajął.
Umierał, czując się bezpiecznie.
Wiedział, że wszyscy go kochają.
Bądź pewna, psino, że gdy staniesz
u drzwi Krainy Wiecznych Snów,
Nie będzie nigdzie napisane
„Prosimy nie wprowadzać psów!”
Tam będzie cisza, ciepło, spokój
kości, piłeczka i poduszka
Tam będziesz miała własny pokój
i nikt cię nie wygoni z łóżka.
Lecz w tej krainie psiego szczęścia
nikt cię nie weźmie na kolana,
Nikt otwierając drzwi od domu nie krzyknie
„Karen - chodź, kochana”.
Nikt na dobranoc nie pogłaszcze,
nikt na śniadanie nie obudzi…
Bo na tych drzwiach jest wielki napis:
”PROSIMY NIE WPROWADZAĆ LUDZI!”
|
|
|
|
Barbara Borzymowska
Siada Pan Bóg wieczorem
Siada Pan Bóg wieczorem przy kominku, zmęczony
W wysiedzianym fotelu, wreszcie w starych kapciach
Wzdycha ciężko i smutno, potrząsając głową
Ciężko być Panem Bogiem w takich trudnych czasach
Panie... z pyskiem na Bożej nodze mruczy Boży Pies
Ten Azor, ten z wioski pod lasem, ma za krótki łańcuch
Widzę, że jesteś zmęczony, ale wiesz, jak to jest...
I, Panie Boże, ta Bella, co oszczeniła się w lesie
Umarła wczoraj. Z głodu. Anioł duszę już niesie.
Ale wzięliśmy mamę, a dzieci zostały same...
I w lesie psa ktoś przywiązał, bo miał już jego dość
Daj żeby jeszcze dzisiaj szedł lasem inny ktoś
Pomyśl o psach, które tęsknią, i wszystkich tych,
co są głodne
I o tych, które są bite, i wielu tych, co samotne
I przejechanych na drogach – żeby trafiły do Boga...
Panie... jesteś zmęczony, ale wiesz, jak to jest
One mnie proszą o ciebie, mruczy do Boga pies
- dobrze już, dobrze, piesku, zrobimy wszystko w lot -
z boku, na cichych łapach, skrada się Boży Kot...
|
|
H.C.Konkol
KOT
KOLEGA
Wyszedł
z budy piesek chudy,
cały w ciapki, aż po łapki,
czarne uszko, ogon czarny
taki jakiś... chudy, marny.
Ziewnął głośno, kichnął, prychnął,
oczy przymknął, w budę czmychnął,
nos wystawił... kości szukał,
ktoś na budzie w dach zastukał.
Kot - kolega, złodziejaszek
kość chce ukraść, hyc na daszek,
z dachu w michę prosto skoczył
miałknął strasznie, futro zmoczył,
kości żadnej, strachu chwilka
zamieniło kota w wilka.
Wąs nastroszył, błyska okiem
już znów w misce jednym skokiem,
kość Ciapkowi ukraść chce,
micha
pusta... he... he... he.
|
|
|
|
H.C.Konkol
WIELKIE ŻARCIE
Takie to małe, puszyste było
mordkę jak kotek języczkiem myło,
czarnym języczkiem lizało łapki,
brzuszek, ogonek i miskę w ciapki.
Miskę tę w ciapki to odziedziczył,
na
żarcie czekał, cierpliwość ćwiczył.
Micha
już pełna, wielka, kopiasta
same
przysmaki przywieźli z miasta.
Nos czarny, duży niucha wesoło
wzrokiem znudzonym rozgląda wokoło.
Merdnął ogonkiem i zmarszczył nos,
czarny języczek zanurzył w sos,
Z sosu wyłowił cielęce kości
te przeznaczone dla... lepszych gości.
Okiem ciekawym patrzy na kość,
„to dla mnie kości, ja jestem... Ktoś”.
Nie myślę dzielić z nikim tych kości,
chyba... że przyjmę dziś moich gości.
Długo nie myślał, długo nie zwlekał
zaraz na Burka z podwórka zaszczekał.
Biedna, wychudła była to psina,
zamiast przysmaków, odpadki wcina,
pcheł co niemiara tańczy po skórze
w żołądku burczy jak w pustej rurze.
Wesoło szczeknął na resztę gości
„dla wszystkich wystarczy kości !”.
Wszystko się
zbiegło co miało łapy
„kości cielęce... żadne ochłapy !!!”.
rozległy się „Ochy”... i... „Achy”,
każdy się nażarł po same pachy.
Po takim żarciu i wody piciu
nie zapomnieli o mordy myciu.
Michę lizali, co tchu starczało
do domu poszli, lecz było mało.
Do domu poszli - tak to się zwało,
lecz wiele piesków domu nie miało.
|
|
Ludwik
Jerzy Kern
Jeśli
jest niebo psie,
skierujcie do niego mnie.
Znajdę tam jakieś drzewko z cieniem
I, otoczony anielskim skomleniem,
Odpocznę sobie w śnie.
A psy przybiegną i
Gębę położą
mi.
Niech liżą, bo jak duch mój mniema,
Bakterii chyba w niebie nie ma...
Czyż duch mój w błędzie byłby-li?
Nieważne. Harfa gra
Suitę z "Wolnego Psa".
Nagle, z drugiego końca nieba,
W dzikich podskokach do mnie zbiega
Niedawno zmarła Farsa ma.
Nie może złapać tchu.
"No, jak ci - mówię - tu?"
"Nieźle - powiada - lecz mi się nudzi,
Bo tu zupełnie nie ma ludzi,
A
z samych psów cóż psu?..."
Więc jeśli niebo psie
Gdzieś jest, czy ja wiem gdzie?
Gdzieś, gdzie prócz psów nie spotkasz się z nikim,
To ja odnośne proszę czynniki:
Skierujcie do niego mnie.
|
|
|
|
Ludwik Jerzy Kern
CZTERY ŁAPY
Już
od dawna,
od
zarania,
Poprzez wszystkie wieki,
Ciągną się popiskiwania
Skomlenia i szczeki.
Idą pełne animuszu
Wspólną z nami drogą,
Cztery łapy, para uszu,
oczy, nos i ogon.
Na
tym świecie różnie bywa
Zabawnie i dziwnie.
Raz jednostka jest szczęśliwa,
To znów wręcz przeciwnie.
W dżungli życia,
w
życia buszu
Zawsze ci pomogą
Cztery łapy, para uszu,
oczy, nos i ogon.
Mniej tragiczne jest rozstanie,
Snucie się po kątach;
Inaczej wygląda,
Nawet rozpacz moim zdaniem,
Jeśli na kanapie z pluszu
Leżeć z tobą mogą
Cztery łapy, para uszu,
oczy, nos i ogon.
Trochę
kaszy,
trochę
mięsa,
Trochę tuku w rurze-
I już możesz się poświęcać
Sztuce lub kulturze.
Nie naruszy twych funduszów
Złodziej żaden bo go-
Cztery łapy, para uszu,
oczy, nos i ogon.
A
w ogóle jakoś rażniej,
Weselej co chwilę.
Weżmy taki spacer.
Właśnie.
Prawda,
ile
milej
Iść w zadartym kapeluszu
I czuć za swą nogą
Cztery łapy, para uszu,
oczy, nos i ogon.
|
|
Autor nieznany
On
jest twoim przyjacielem
twoim partnerem,
twoim obrońcą,
twoim psem.
Ty jesteś jego życiem,
jego miłością,
jego panem.
On będzie twój,
wierny i posłuszny
do ostatniego bicia jego serca.
Ty jesteś mu winien
zasłużyć na takie oddanie.
|
|
|
|
Ludwik Jerzy Kern
ORSZAK
Miło mieć własny orszak
pewnie że miło.
Taki orszak, co to za nami chodzi,
gdzie by się nie chodziło.
Orszak, który w pokoju
lub na spacerze w plenerze
Jest wiele przyjemniejszy
Niż
Dworzanie i rycerze.
Orszak zwykłego człowieka
Nie miewa nigdy pretensji.
Nie trzeba mu dawać orderów
Ani wypłacać pensji.
Nie żąda także od nas
Brokatów ani lamp
I co jest dość istotne:
Nie spiskuje przeciwko nam.
Na wszystkie niecne szepty
Ma nadzwyczajne uszy
I w jego obecności
Nikt
palcem nas nie ruszy!
A kiedy wracamy do domu,
To orszak zwykłego człowieka
Już w przedpokoju czeka,
Macha ogonem
I szczeka.
|
|
Marek
Majewski
Pozbawić go rodziny, domu i roboty.
Wypchnąć za drzwi i zniknąć jak sen jaki złoty,
żeby zginął z pragnienia, głodu i tęsknoty...
To kara godna zdrajcy, łotra i idioty.
To, co on - zrobić jemu. Ale się zastanów:
Kto by mu tak odpłacił - miałby świętą rację,
lecz żaden pies nie zrobiłby tak swemu panu,
jak swym psom robią „ludzie”,
jadąc na wakacje.
|
|
|
|
Ludwik Jerzy Kern
Mieliśmy
młode
Cztery.
Coś
dla Sztamma,
Same
boksery.
Po
tacie i po mamie
Przejęły
całą urodę.
Daję słowo, nie
kłamię,
Mieliśmy
młode...
Mieliśmy
dywan.
Perski.
I to był
ten ring
Bokserski.
Dziś
moja żona święta
Swą
rudą głową kiwa:
-Mieliśmy dywan, pamiętasz ?
Mieliśmy
dywan...
Mieliśmy
fotel.
Ze skóry.
W sam
raz, by próbować
Pazury.
Teraz
jego wspomnienie
Powoduje
tęsknotę.
- Kiedyś
- mówimy z drżeniem-
Mieliśmy
fotel...
Mieliśmy
parkiet.
Gładki.
Zasiusiały
go nam
Gagatki.
Dziś
żona patrząc na plamy,
Klnie
całkiem jak jaka markiet- (anka)
A potem
oboje łkamy:
- Mieliśmy
parkiet...
No nic,
było nie było,
Nie
wolno rąk opuszczać.
Fotel
się wyrzuciło,
Parkiet
się czymś tam natłuszcza
Psiaki
poszły do innych,
Im
teraz robią szkodę -
A my ze
smutkiem mruczymy:
- Mieliśmy, mieliśmy młode...
|
|
B.
Borzymowska
I
tak cię znajdę
To,
co zrobiłeś moim oczom
bolało bardzo...
Wiem, że musiałeś mieć ważny powód
Na pewno byłem niegrzeczny
i trzeba było mnie ukarać
Ale z lasu, przez który szliśmy razem,
odjechałeś za szybko -
- nie miałem siły cię dogonić
Na pewno bardzo się teraz martwisz
Nie martw się -
- to nic, że nie widzę.
I tak znajdę do ciebie drogę.
Na nasze wspólne szczęście
mam przecież nos...
|
|
|
|
Siergiusz Jesienin
"
Psu Kaczałowa"
Daj łapę Jim, na szczęście łapę podaj
Ja takiej łapy nie widziałem w życiu
Na bezszelestną, cichą noc w pogodę - chodź
Poszczekamy razem przy księżycu.
Daj łapę Jim, na szczęście łapę podaj
kochanie i proszę nie liż mnie po twarzy
skoro ty nie wiesz co życie znaczy
i jaką wartość życie ma na świecie...
Twój Pan jest mądry, no i znakomity
Przyjmuje mnóstwo gości, pańska łaska
I każdy z nich po sierści aksamitnej
z uśmiechem chciałby Cię pogłaskać.
Ty na psi sposób, diablo jesteś ładny
Z tak miłym Twoich wdziękiem
Żeś gotowy bez uprzedzenia i pytań żadnych
jak druh pijany z każdym się całować.
Mój miły Jimie, pośród twoich gości
tak wiele różnych i przeróżnych było
Czy najsmutniejsza z nich, czy ta milcząca
Przypadkiem tu nie przychodziła?
Wiem on przyjdzie ja Ci za to ręczę
A Ty jej w oczy patrz nim chwila minie
i proszę, czule poliż ją po ręce
Za wszystko to com był i nie był winien!
|
|
Ludwik
Jerzy Kernn
W oczach psa
Człowiek to jest dziwny
stwór,
straszną
słabość ma
do bzdur
Nieraz nazbyt się uraczy,
Wskutek
czego plącze krok-
Ach, jak
wtedy na nas patrzy
Pan Pies
Monsieur Chien,
Mister Dog.
Jest, powiedzmy, pusty dom
W domu jesteś Ty
i On,
Do roboty nic się niema,
Więc
człek zastanawia się:
Co też sobie o nas mniema
Pan
Pies,
Mister
Dog,
Monsieur
Chien ?
Człowiek każdy, (nawet ja)
namiętności
parę ma.
Co
ma kochać, sam już nie wie
Danta, Bacha czy też dżez?
A
on kocha tylko Ciebie-
Mister
Dog
Monsieur Chien,
Pan
Pies.
|
|
|
|
Autor nieznany/znalezione w sieci
Przyjacielu
mój..
Pójdźmy razem daleko w świat,
nie dogonią nas chmury,
nie dogoni nas wiatr.
Bez smyczy, kagańca, bez smutków
i trwóg! No dalej Przyjacielu !
Chodzmy już
!
Będziemy biegać po złotych polanach,
będziemy skakać, hulać do rana;
Ciepłe buty tylko włóż;
Jeszcze nie założyłeś ? No dalej !
Szybko ! Chodzmy już!
Opadł już ogon; Sił już zabrakło;
Wieczne czekanie na nic się zdało..
Odejdę sam lecz wierzę, że przyjdziesz,
że jak się obudzę
Ty będziesz przy mnie...
|
|
Ludwik Jerzy Kern
Ja jeszcze raz w sprawie psa
Każdy z nas psy różne zna
I nie ulega wątpliwosci
(jak powiada stara niania)
że oprócz zwykłych psów u gości
Jest wiele psów do polowania
Znaczy : legawce i jamniki
Charty, teriery (te na dziki)
Wyżły (na kaczki, na bekasy)
I pointery (dużej klasy ! )
Takoż psy gończe i ogary.
Oraz mniej znanych cały huf.
Nie, daję słowo, nie do wiary
Jak dużo jest myśliwskich psów.
Można zupełnie stracić głowę !
Tyle nazw.
Sam nie wiem ile ?...
Lecz z nich najrzadsze są
Dodkowe
Psy do polowań na motyle.
(ten wiersz autor
poświęcił spanielom Adolfa Dymszy...
|
|
|
|
(autor nieznany - znalezione w necie)
Psy
które wyszły na wieczny spacer
cierpliwi towarzysze dziecinnych zabaw
dyskretni świadkowie pierwszych pocałunków
piastunki naszych dzieci
psy
o tyle od nas mniej skomplikowane
że rozumiały co to wierność
która jest dla nas abstrakcyjnym rzeczownikiem
odmienianym przez losowe przypadki
psy
zazdrosne ale nie zawistne
które umiały patrzeć prosto w oczy
naszej samotności
urodzeni komicy z pantoflem w pysku
psy
które nie przyjdą już na zawołanie
|
|
Ryszard
Marek Groński
Najdroższy
pies na świecie
Nie jest to pies cesarzy Chin
Ani wilczycy szarej syn
Ani Ferdynand z ksiązki Kerna
Ni Szarik (psina tez pancerna)
Ani pies Cywil, ten wzór służby,
Pies Pluto (nie znał by go któż by)
Pies Saba wielki niby ciele
Ani psów nie mniej sławnych wiele
Najdroższego psa na świecie
W swoim domu wnet znajdziecie
Bo najdroższym ze wszystkich psów
JEST TWÓJ PIES!
I Tak właśnie mów.
|
|
|
|
Krystyna
Sroczyńska
Litania
Wigilijna
Boże Ojcze,
Panie Wszelkiego Stworzenia
w tę noc Narodzenia Twego Syna
prosimy Cię:
od kopnięć, od ciosów łopatą
od razów kijami
od przekleństw i pomstowań
wybaw nas Panie...
od głodu i zimna, od wiatru i śniegu
od skwaru i pragnienia
wybaw nas Panie...
od drutu kolczastego
od łańcucha na szyi
wybaw nas Panie...
od okrucieństwa dzieci
wybaw nas Panie...
za nasze wykłute oczy
za wybite zęby, połamane żebra i nogi
rozpłatane brzuchy
wybacz im Panie...
Matko Boża,
Opiekunko każdego bezdomnego stworzenia
wstaw się za nami...
za podpalone, za uduszone, za powieszone,
za zagłodzone, za skatowane,
spływające krwią strzępy,
co były zwierzęciem,
za zamęczone dla nauki,
za wszystkie ofiary ludzkiego bestialstwa
módl się o Pani...
za skomlące z trwogi, za jęczące z bólu,
za pragnące miłości, za umierające w męce
módl się o Pani...
Opiekunów,
co dom dzielić będą z nami
i chleb i posłanie
i dzień swój każdy,
po nasze skonanie
racz dać nam Panie...
Ugaś pragnienie, ucisz cierpienie
i miej nas w Swojej opiece
W godzinie śmierci człowieka.
...wybacz mu Panie.
|
|
Autor nieznany
Mówią..."złe
psy"
Och nie! To ludzie źli!
To od nich los zależy nasz,
to oni uczą, bawią nas.
Spełniamy każde ich zachcianki,
biegamy z nimi w słotne ranki,
gonimy koty...bo tak chcą.
A potem "złymi" ludzie zwą!
Jak matka uczy dziecko swe,
co w życiu dobre, a co złe,
tak dajcie nam pomocną dłoń,
nauczcie, czego inni chcą.
Nie mówcie próżno: "taki pies".
Jesteśmy tacy, jakiego chcesz.
|
|
|
|
Ludwik
Jerzy Kern
Kości...
Przyszedł
do mnie mój pies
Z
oczami pełnymi miłości.
Zajrzał
mi aż do duszy,
A
potem nadstawił uszy
I
spytał:
- Gdzie są te kości?
Możliwe
że nieco zbladłem,
jak
wszyscy nagle pytani.
-
Ja - odparłem - kości nie zjadłem...
idż,
spytaj, może pani ?...
Ale
on westchnął głęboko
i
nawet nie drgnął ,fujara,
a
potem zmrużywszy oko
Mruknął:
-
Zna pan Cezara ?
-
Cezara ? - rzekłem nie zmieniając
tonu.
-
Tego od rzeżnika ?
-
Nie tego od Rubikonu...
Czy
wszystko jest już wytłumaczone,
Czy
jasne jest?
Czy
nie ?
Skoro
ktoś krzyczy:
"
Kości rzucone
To
niech psom, psiakrew, powie gdzie.
|
|
/autor: Wojski/
Żabuś.
Jest malutki, cały opalony w
bronz,
Tylko oczka świdrują czarne,
I czarnyma wąziutki nos,
A nóżki, jak u jamnika
niezdarne.
Rasy jest nie wiedzieć jakiej,
Któż to zgadnie !
Na jamnika ma poważne braki...
Dość, że wygląda ładnie.
Wszędzie jest. Na stacji, gdy
wyjeżdzamy na świeta
Pierwsza osoba-Żabuś, gdy
wracamy-Żabuś,
Po kuchni, po działowni,wszędzie
się pałęta,
Patrzy na nas, albo
sentymentalnie w niebo.
I za nic w świecie,
Choćbyś nie wiem jak prosił,
Choćby nawet pan porucznik
krzyknął "precz",
Nie pójdzie stąd ani kroku,
Popatrzy się tylko z boku,
Pokiwa ogonkiem, zmarszczy jedno
oko,
Jakby mówił: mam was gdzieś
głęboko.
|
Albo na manewrach kto? Żabuś.
Po śniegu, po mrozie poleciał,
Nie mogła się nadziwić gospodyni
nasza:
Taki mały pies-a dumny jak
basza.
Ile przygód przeszedł-konno
jechał,
Na armacie, w chlebaku go
narciarze wiozą jak skarb,
On tylko mruczy zcicha, oczy
mróży,
Widać rad bardzo z przebytej
podróży.
Każdy go kocha, takiego mądralę,
Jak żółta kulka po śniegu się
toczy,
Ogonem merda-błyszczą czarne
oczy,
Żabuś, taki maleńki-znasz go
doskonale !
|
|
|
Siergiiusz Jesienin
Rankiem na żytnim brogu
Gdzie się złocą rogoże w rząd,
Oszczeniła się suka siedmiorgiem, Siedmiorgiem rudych psiąt.
Do wieczora czule je pieściła
Przygładzając językiem sierść
I spod brzucha ciepłego spływał
Podtajały, ogrzany śnie
Wieczorem zaś, kiedy kury
Siadają na grzędę w sznur
Wyszedł gospodarz ponury,
Wszystkie siedem powsadzał w wór.
Po zaspach suka biegła
I śpieszyła tuż za nim w ślad,
I tak długo, tak długo drżała
Wody nie zmarzłej gładź.
A gdy ledwo wlokła się z powrotem
Zlizując z boków swych pot,
Wydał jej się miesiąc za płotem
Jednym z siedmiorga psiąt.
Dźwięcznie niebiosom sinym
Skowycząc zwierzała ból,
A księżyc młodzik płynął,
Skrył się za pagór wśród pól.
I głucho, jak w datku żebraczym,
Gdy rzucą jej kamień na śmiech,
Potoczyły się oczy sobacze
Złocistymi gwiazdami w śnieg.
|
|
|
|
Franciszek J.Klimek
JEST COŚ
TAKIEGO
KTOŚ ustanowił
tam na Górze
I trudno nam to wytłumaczyć.
Jest coś takiego w psiej
naturze,
że pies nam wszystko chce
wybaczyć.
Igłód. I chłód. I niewygodę
Gdy łańcuch jeszcze bardziej
skrócą,
I ból,i strach i niepogodę,
I poniewierkę,gdy wyrzucą.
Jest coś takiego w psiej
naturze,
Co ludzie często mają za nic:
To wierność, która trwa
najdłużej
I miłość która nie zna granic.
Ta miłość się nie może znużyć
Ani z latami, ani z wiekiem,
Ale by na nią móc zasłużyć,
Trzeba po prostu być
człowiekiem.
|
Tadeusz B. Dobrzyński
Istnieje chyba dla psich dusz
po życiu psim i niebo psie,
wiedzie je tam psi anioł stróż
na smyczy z gwiazd, kto wie ...
Poczłapią ze spuszczonym
łbem
pod psiego nieba bramę,
zawyją byłem dobrym psem!
i w psi uderzą lament.
Zlituje się psi
święty Piotr,
uchyli na wpół wrota:
Wnijdźcie, rasowy
najpierw miot,
a potem psia hołota.
Kagańców ni psich
innych pęt
na kark wam nie
założę,
wiem, że czujecie do
nich wstręt,
zdejmijcie też
obroże!
Służyły wam w
żywotach psich
na ziemskim psim
padole,
tu niebo psie,
zrobimy z nich
nad łbami
aureole.
Rozłoży
się na
wyrkach z
chmur
czereda psów
zziajana,
czekając w
męce psiego
snu
jak wpierw
na przyjście
pana.
|
|
|
Wiedziałem, wiedziałem, że znów
się spotkamy.
Barbara
Borzymowska
Nie byłoby sensu inaczej.
Mój piesku, tak dobrze cię
znowu dotykać -
- no popatrz, ja stary, a
płaczę.
Te lata bez ciebie, cóż,
jakoś przetrwałem,
śniąc często, że mam cię
u boku.
Budziłem się z gardłem
ściśniętym do bólu,
szukając przez ciszę
twych kroków.
A potem, gdy było już
bliżej niż dalej,
tęsknota w nadzieję
wzrastała
i dłonie składały się w
kształt twojej głowy
i dusza do twojej się
śmiała.
No widzisz, pieseczku,
jesteśmy znów razem
i wreszcie już razem na
wieki.
Jest teraz dokładnie tak
jak być powinno -
pies razem ze swoim
człowiekiem
|
|
|
|
|